popatrz jakie ma piękne oczka jakie słodkie i bez bronne . 
f.........
:) 
prosze 
;)
nic ci nie zrobily 
patrz jaki szczęsliwy niech zawsze taki będzie
powinnes zrozumieć to wszytsko co jest na górze 
:D ZOBACZ JAKIE PIĘKNE 
Jaki chudy . Powinneś to od razu zobaczyć 
NIE DOPÓŚĆMY DO TEGO ! RAZEM MOŻEMY Z DZIAŁAĆ DUŻO. musimy chcieć . Temu obrazkowi mówimy NIE
Popatrz w te bezbronne oczy
:D 
Co ci zrobił ? ze go nieszanujesz (do niektóych)
........
SZANUJ !!!!!
Słodnie prawda ?
Prosze 
MĘCZENIE JEST KARALNE Mama Krecika odeszła wczoraj w nocy w OAZIE, teraz będzie biegać już wszędzie, daleko, aż za Tęczowy Most.
Była dobrą króliczą mamą - wychowała Krecika, Misię, Migotkę i Wilczomlecza na wspaniałe zwierzęta. Opiekowała się nimi dzielnie i broniła ich, mimo, że była najbardziej chora, niewidoma i skrzywdzona przez człowieka. Przez chwilę zaznała trochę szczęścia - w lecie biegała w zagrodzie na łące. Umarła z powodu skrajnie zniszczonej wątroby. Nie doszła do siebie po operacji - choć myśleliśmy, że jest szansa. Środki użyte do operacji były specjalnie sprowadzane z Niemiec, przygotowywaliśmy się pół roku, rozważaliśmy wiele możliwości narkozy. Operacja Krecika się powiodła dzięki niemieckim środkom. Niestety jego matka miała wyniszczoną wątrobę z powodu skandalicznych warunków, w jakich żyła przez rok na działkach na Ursynowie, karmiona suchymi liśćmi dębu raz na tydzień, dokarmiana przez zbulwersowanych sąsiadów, w zimie przebywała pod gołym niebem - przy minus 30stu stopniach umierały jej dzieci, a ona była permanentnie w ciąży. Po 6 dniach od operacji usunięcia gałki ocznej umarła.Mama Krecika odeszła wczoraj w nocy w OAZIE, teraz będzie biegać już wszędzie, daleko, aż za Tęczowy Most.
Była dobrą króliczą mamą - wychowała Krecika, Misię, Migotkę i Wilczomlecza na wspaniałe zwierzęta. Opiekowała się nimi dzielnie i broniła ich, mimo, że była najbardziej chora, niewidoma i skrzywdzona przez człowieka. Przez chwilę zaznała trochę szczęścia - w lecie biegała w zagrodzie na łące. Umarła z powodu skrajnie zniszczonej wątroby. Nie doszła do siebie po operacji - choć myśleliśmy, że jest szansa. Środki użyte do operacji były specjalnie sprowadzane z Niemiec, przygotowywaliśmy się pół roku, rozważaliśmy wiele możliwości narkozy. Operacja Krecika się powiodła dzięki niemieckim środkom. Niestety jego matka miała wyniszczoną wątrobę z powodu skandalicznych warunków, w jakich żyła przez rok na działkach na Ursynowie, karmiona suchymi liśćmi dębu raz na tydzień, dokarmiana przez zbulwersowanych sąsiadów, w zimie przebywała pod gołym niebem - przy minus 30stu stopniach umierały jej dzieci, a ona była permanentnie w ciąży. Po 6 dniach od operacji usunięcia gałki ocznej umarła.Mama Krecika odeszła wczoraj w nocy w OAZIE, teraz będzie biegać już wszędzie, daleko, aż za Tęczowy Most.
Była dobrą króliczą mamą - wychowała Krecika, Misię, Migotkę i Wilczomlecza na wspaniałe zwierzęta. Opiekowała się nimi dzielnie i broniła ich, mimo, że była najbardziej chora, niewidoma i skrzywdzona przez człowieka. Przez chwilę zaznała trochę szczęścia - w lecie biegała w zagrodzie na łące. Umarła z powodu skrajnie zniszczonej wątroby. Nie doszła do siebie po operacji - choć myśleliśmy, że jest szansa. Środki użyte do operacji były specjalnie sprowadzane z Niemiec, przygotowywaliśmy się pół roku, rozważaliśmy wiele możliwości narkozy. Operacja Krecika się powiodła dzięki niemieckim środkom. Niestety jego matka miała wyniszczoną wątrobę z powodu skandalicznych warunków, w jakich żyła przez rok na działkach na Ursynowie, karmiona suchymi liśćmi dębu raz na tydzień, dokarmiana przez zbulwersowanych sąsiadów, w zimie przebywała pod gołym niebem - przy minus 30stu stopniach umierały jej dzieci, a ona była permanentnie w ciąży. Po 6 dniach od operacji usunięcia gałki ocznej umarła.
NIEE !! TEMU MÓW NIEEE . 
słodkie prawda >?
piękne
podobają mi się serduszka . OKAŻ IM SERCE 
Kochaj je 
Szanuj !
TYM MÓW NIEEE JAK WSZYTSKIM ZŁYM !! Ok to tyle mam nadzieje ze zrozumieliście że trzeba je kochać i szanować ! . Ja sama mam dwa koty i psa i je kocham nad życie . Kilka lat temu miałam pierwszego kota wychodził sobie codziennie na dwór lecz pewnego dnia miach pecha ktoś go uderzył w głowe nie wiem czym kamienie , włanoręcznie ale udeżył ! . Bawiłam sie z moioł naj lepszą przyjaciołką z real w gwaizdy miałam wtedy zółtą bluzke a tu ktoś puka do drzwi otwieram a tu moja koleżanka pyta sie czy mój kot jest w domu ja odpowiedziałam że niema na dworze a ona mi powiedziała ze bardzo podobny kot jak twój leży nie żywy ja sie zpytalam czy to mój ? z łzą w oku a ona raczej tak była zima wybiegłam w bluzce z krotkim rękawem i krótkich spodenkach na dwór bez butów i zeczewiscie to był on . Wziełam go na ręce i zaczełam płakać i sie drzec na całe osiedle kto ci to zrobił byłam tylko z mojoł przyjaciołką w domuu wrócilam z nim i zadzwonilam do mamy ze on nie żyje nie miałam sił stać . Później do taty tata przyjechał wzieliśmy go do samochodu i zawieźliśmy go do lasy zakopać (tak jak by na cmentarz dla zwierząt) zrobiliśmy mu nagrobek zanim dojechaliśmy tata poszedł do sklepu a ja krzyczalam do niego z łzami ciekącymi jak wodospad obódz sie prosze proszee obódz się ale niestety nie obudził sie . Teraz jeżdze tam co 2 tygodnie i modle sie przy tym grobie . Codziennie od kilku lat pod wieczór przy kładzeniu sie spać płacze mama mnie uspokaja że tam mu jest lepiej bawi sie z innymi kotkami nic mu sie tam już nie stanie . Ale mi i tak sie chumor nie poprawia płacze aż zasne . Zapamiałam wszystko. Wczesniej dziadek go szukał na dworze wołał ale nikt sie nawet nie domyślił ze mu sie coś mogło stać to moja wina ja go niedopilnowalam moglam ja go poszukać !!! ale mi sie niechciało wolałam sie po wydurniać . Nie popełnij tego samego błedu co ja .
Dzięki że przyczytaliście .
slicznotka1728 (natalka)
;)
:D .jpg)
;)
no i jeden też z przyrody 
:D 
